Grubistan Wikia
Advertisement

Niesiony silnymi prądami ruchów robaczkowych nie tracisz czasu na dyrdymały i z całych sił wybijasz się w stronę jednej ze ścian jelita, gdzie wyrośnięty mleczno-biały tasiemiec szamotał się targany falami soków trawiennych niczym glon podczas przypływu. Chwytasz się za jego strobilę - korpus pasożyta - jednak z powodu jego opływowego kształtu natychmiast się ześlizgujesz, spadając coraz to głębiej, mijając proglotydy męskie, obojnacze aż docierasz do proglotyd macicznych, gdzie w końcu udaje ci się uzyskać dobrą retencję. Ściskasz jedną z nich z całych sił, miażdżąc wszystkie zapłodnione jaja i zatrzymujesz upadek na dobre. Wtedy to też helmit zaczyna wić się z bólu, nie ułatwiając ci zadania.

Kiedy w końcu się uspokaja, zaczynasz wspinaczkę wzdłuż jego wydłużonego ciała, wykorzystując kolejne segmenty niczym stopnie drabiny. Jednakże twoja wielka masa powoduje odrywanie się kolejnych szczebli, tych, które zostawiasz za sobą. Po wielogodzinnej wędrówce docierasz do chciwie zassanej główki tasiemca, a następnie spoglądasz w stronę, z której przyszedłeś. Cóż, nie spodziewałeś się tego, co zobaczyłeś, ale tylko okaleczyłeś głupiego tasiemca, kto by się tym przejmował.

Jednak to nie takie proste, gdyż wtem kierujesz uwagę na Henryka - tak go nazwałeś - który wydaje ci się z jakiegoś powodu smutny. Czy to z powodu nieszczęśliwego grymasu przyssawek ssących czy też wręcz z namacalnej żałoby jakiej było od niego czuć. I wtedy też to zrozumiałeś. Biedak cierpi od urodzenia, od momentu, kiedy to też był nieszkodliwym wągrem, przytulnie mieszkającym sobie w mięśniu sercowym krowy i nikomu nie wadzący. Jednakże biedna krowa została ubita, a Heńka i jego pobratymców konowały wyszukiwali niczym gnid na zawszonej głowie przedszkolaka. Od urodzenia też niesłusznie był wyzywany od obrzydlistw, świńst i cholerstw, a na jego widok pindy mdlały i to nie z powodu podniecenia. Kiedy to też w końcu odnalazł bezpieczną przystań we wnętrzu św. Grubisa z Asyżu, patrona wszystkich zwierząt, postanowił założyć rodzinę. I to jest ten moment kiedy ty wkraczasz, eksterminując wszystkie dzieci. Jest ci przykro, że dołożyłeś się do tego pasma nieszczęść, jakim jest życie Henryka. Bojąc się, że biedak popełni samobójstwo, głaszczesz go po główce i mówisz "spokojnie Heniu, nie wszystko stracone, jestem przy tobie. Od dziś to ja będę twoim adoptowanym synkiem".

I tak mijały lata, a ty wiernie służyłeś mu jako wzorowy syn, ucząc się tasiemczego, pomagając odpychać co większe zbitki pokarmu z jego drogi, nabywając wiedzy na temat cyklu życiowego swojego przybranego gatunku, opowiadając żarty i opisując mu swoje życie, aż pewnego dnia zachorował i zdechł. Po odbyciu stosownej żałoby, postanowiłeś wyruszyć na swoje. Tak więc założyłeś swój własny wągier we wnętrznościach Grubisa, czekając aż ten skona, a ty będziesz mógł zostać wchłonięty przez świnię padlinującą na zwłokach. Jednak jak czas pokazał, było to głupie myślenie. Czekałeś, lata, dziesięciolecia, a wręcz całe wieki, a Grubis nie wykazywał najmniejszych oznak starzenia. I tak też po dziś dzień prowadzisz zimną wojnę na przeczekanie, kto wytrwa dłużej, ale nic, absolutnie nic nie wskazuje na to, że kiedykolwiek wygrasz. 

Wydarzenia te najwspanialszy poeta Grubistanu Cihangir Yaprak opisuje tak: 

Dobrze było

Ale się skończyło

Śpiewać każdy może

Trochę lepiej, trochę gorzej

Moc truchleje

Stary pasożyt zdechł już i nie je

Grubas go opłakuje

I do końca świata w brzuchu Grubisa zimuje


Game Over

Wągier1
Advertisement